W aucie wylądował wczoraj tłumik wykonany przez Mario na zamówienie, wg wymiarów które mu podałem.
Radość z nowego nabytku przerwała zaliczona podczas testów awaria

Przy pełnym bucie za autem nagle pojawiła się flama dymu jakby tył auta się zapalił

Miałem poważne obawy że po zatrzymaniu się będę biegał z gaśnicą, bo nowy tłumik tak się rozgrzał że zapaliło się auto. Staję w bocznej uliczce, zasłona dymna jak ze świecy a ognia brak. Wyłączam silnik - jest OK, tylko coś przy kole przednim skwierczy. Okazało się że padła pompa oleju na powrocie z turbosprężarki, olej nie mając gdzie uciekać tryskał wokół opasek na spód auta i wydech, a część poszła do samego wydechu. Nieciekawie
Sobota, popołudnie, ludzie na wiosce idą z koszyczkami z jakimiś jajami czy coś (o co tu chodzi

) a ja leżę pod autem usmarowany olejem. Do tego wokół pusta przestrzeń a ja muszę do kibla

gorzej być nie może.
Po kilku testach dochodzę do wniosku że elektrycznie wszystko OK, ale mimo to pompa nie kręci. Na drodze rozbieram pompę na części
Okazało się że awaria była spowodowana opiłkiem metalu wielkości ziarenka piasku, który zablokował elementy widoczne na zdjęciu powyżej. Diagnoza: Podczas spawania zbiorniczka powstały wewnątrz odpryski, a jeden z nich oderwał się i zablokował pompę. Naprawa przebiegła pomyślnie, oby awarie omijały mnie szerokim łukiem, nie życzę nikomu naprawy auta w taki dzień, w takim miejscu i bez WC po 2 litrowej Pepsi
